Błyszczyki: KOBO vs Sensique
Cześć,
Walentynki już co prawda za nami, ale pięknymi ustami warto kusić cały rok. Zapewne doskonale wiecie, że kocham wszelkiego rodzaju szminki, a błyszczyków w mojej kolekcji jest coraz mniej. Co nie znaczy, że wcale ich nie używam. Czasami mi się zdarzy, choć zauważyłam, że moje usta wyglądają lepiej, jeśli są porządnie obrysowane konkretnym kolorem, a nie pociągnięte półtransparentnym błyszczykiem. Pomijając te uprzedzenia, mam dla Was dzisiaj recenzję 2 błyszczyków. Do rywalizacji stają błyszczyk Sensique Colorful Dream Lipgloss oraz KOBO Long Lasting Gloss Shine.
Dwa zgoła inne odcienie, które… uwielbiam ze sobą łączyć. Dzięki czemu uzyskuję niecodzienny kolor i blask. Natomiast zajmijmy się tymi produktami z osobna, tym jak prezentują się solo na ustach, jaką charakteryzują się trwałością oraz jakie są moje odczucia względem nich.
Na pierwszy ogień weźmy błyszczyk Sensique. Kolor, który posiadam nie ma nazwy, a jedynie numerek: 302. Jest to bladoróżowy, półtransparentny odcień z ogromem srebrzystych, iskrzących w świetle drobinek. Pięknie pachnie czymś na kształt melonów/arbuzów. Aplikator w formie gąbeczki nabiera niedużą ilość produktu, więc trzeba kilka razy nabierać błyszczyk, aby pokryć całe usta. Trwałość? Jak to błyszczyk, rewelacji nie ma, ale za to nie klei się, delikatnie nawilża usta i jest całkiem przyjemny w smaku (bo chcąc, nie chcąc, większą część produktu po prostu zjadamy). No i w dodatku jest tani, kosztuje tylko około 7 zł za 10 ml produktu. A poniżej możecie zobaczyć, jak prezentuje się na ustach.



Było delikatnie, to teraz pora na odcień z lekkim pazurem, czyli malinową czerwień. W przeciwieństwie do błyszczyka Sensique, błyszczyk KOBO trochę mocniej kryje i nadaje ustom więcej koloru. Tutaj zdecydowanie możemy zobaczyć, że usta nabierają w miarę aplikacji, coraz bardziej soczysty odcień malinowej czerwieni. Odcień tego błyszczyka ma nazwę 214 Raspberry Cocktail. Po nałożeniu na usta, tworzy odbijającą światło taflę koloru. Również posiada w sobie drobinki, ale nie są tak wyraziste jak drobinki w błyszczyku Sensique. Trwałość zadowalająca, trzyma się trochę dłużej na ustach (w nazwie produkt ma zawarte „Long Lasting”), ale myślę, że to zasługa konsystencji, jest bardziej kleisty, zwarty. Pomimo, iż się „zjada”, to jednak mgiełka koloru nadal jest widoczna na ustach. Na pewno ma zupełnie inny zapach, KOBO pachnie karmelem, słodko, ale nie mdło. W jego przypadku aplikator to pędzelek i przy tej konsystencji produktu, zdecydowanie bardziej się sprawdza, łatwiej aplikuje się go na usta. Kosztuje 18 zł za 9 ml produktu. A poniżej efekt, jaki możecie osiągnąć po nałożeniu go na usta.

A dodatkowo zmiksowane ze sobą dwa powyższe odcienie (wczoraj zamieszczony makijaż) – wyglądają ciekawie, prawda?
21 komentarze:
Dziękuję, że zechciałaś przeczytać powyższą notkę i wypowiedzieć się na jej temat. Mój blog to nie miejsce na reklamę, proszę pamiętaj o tym :)