Mega Plush Maybelline
Cześć,Dawno nic nie recenzowałam - myślę, że pora to zmienić, bo trochę nowości zdążyłam już przez ten długi czas sprawdzić na własnej skórze i wyrobić sobie o nich opinię. Dzisiaj na tapecie nowość Maybelline, czyli maskara Mega Plush Volum'Express. Młodsza siostra jednej z moich ulubionych maskar The Colossal (wersja klasyczna). Czy się polubiłyśmy? Zapraszam do lektury.
Co o produkcie pisze producent?
Mega Plush Maybelline to pogrubiająca maskara, która dba o rzęsy. Posiada miękką, elastyczną szczoteczkę, która dopasowuje się do kształtu rzęs, unosząc je od nasady aż po same końce! Innowacyjna konsystencja żel-musu doskonale pielęgnuje rzęsy nie krusząc ich.
Co o produkcie sądzę ja?
Pokładałam w tym tuszu do rzęs duże nadzieje, ale nie do końca się polubiliśmy. Moje największe zarzuty (zacznę od minusów):
- szczoteczka zbiera zbyt dużo tuszu, bardzo łatwo można nieestetycznie posklejać rzęsy, zamiast nadać im delikatną objętość i je wydłużyć;
- konsystencja żelu-musu jest fajną innowacją, ale rodzi u mnie problem innego typu. Mianowicie przy mojej budowie oka bardzo często brudzę sobie górną powiekę tuszując rzęsy. Inne tusze łatwo zetrzeć ze skóry za pomocą suchego patyczka higienicznego, tego tuszu niestety w taki sposób zetrzeć się nie da. Dlatego używanie go wymaga ode mnie o wiele większego skupienia codziennie rano, co przekłada się na czas poświęcony na makijaż.
Natomiast powyższy minus może być dla innych osób plusem, dlatego, że tusz faktycznie się nie kruszy (chyba, że się o to same postaramy). Nie uczula. Jak już opanujemy sposób w jaki używać szczoteczki - naprawdę ładnie podkreśla rzęsy, nadając im głębi koloru. Szczoteczka sama w sobie ma bardzo ergonomiczny kształt, łatwo jest nią operować i rozczesać rzęsy. Opakowanie ma bardzo optymistyczny kolor, chętnie się po niego sięga do kosmetyczki. Tuszu używam od około 2 miesięcy, jeszcze nie przysechł, co jest dobrym wynikiem na codzienne, poranne używanie.
Jednak jeśli mam być szczera to nie jest moim ulubieńcem, zdecydowanie wolę maskarę Maybelline The Colossal i jej pozostanę wierna. A poniżej zdjęcie jak radzi sobie na oku, kiedy faktycznie się postaram i wytuszuję rzęsy porządnie (a moje rzęsy bywają naprawdę oporne):
Cena produktu: 32 zł / 9,6 ml
Moja ocena: 7/10
Efekt bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńze wszystkich dotychczas wypróbowanych odmian Volume Express wciąż najbardziej lubię żółtka :) choć tej konkretnej jeszcze nie miałam okazji wypróbować
OdpowiedzUsuńrównie dobra jak żółtek, a nawet lepsza jest Sexy Pulp od YR :)
Żółta to moja faworytka :) Sexy Pulp miałam, ale miłością do niej niestety nie zapałałam :)
UsuńEfekt jest bardzo ładny :) nigdy jeszcze nie miałam tego tuszu ;)
OdpowiedzUsuńefekt daje bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńefekt całkiem niezły, uwagę moją zwrócił cudny kolor Twojej tęczówki! Nature czy soczewki??
OdpowiedzUsuńPS. może wzajemna obserwacja?
To mój naturalny kolor oczu :)
UsuńCałkiem fajnie prezentuje się na oku ;) Jeszcze go nie miałam, nie uczula, nada się do wrażliwych oczu?
OdpowiedzUsuńcałkiem niezły efekt :P
OdpowiedzUsuńA ją ją po pierwszym użyciu oceniam ok, zobaczymy jak dalej ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego typu szczoteczek, raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuń