O peelingach, które pobudzają apetyt..., na więcej!
Cześć :)
Jakaś taka marna ta majówka, prawda? U mnie ciągle leje, w dodatku co chwila grzmi i błyska się. Co to za majówka?! A podobno miało być 30 stopni, a podobno miałam się opalać i nawet do tego opalania się solennie przykładałam przez ostatnie tygodnie... W jaki sposób? Ano, słonko lubi wypielęgnowaną, gładką skórę, więc systematycznie robiłam sobie peelingi pod prysznicem. A muszę powiedzieć, że to nie były byle jakie peelingi! Za każdym razem rozbudzały mój apetyt na więcej i bynajmniej nie na więcej ścierania, ale na słodkości! Tak absolutnie smakowitych peelingów jeśli chodzi o walory zapachowe to ja jeszcze nie widziałam. O jakiś konkretnie peelingach mowa? O Orzechowym scrubie do ciała oraz Szarlotkowym peelingu do mycia ciała od Farmony.


Muszę nadmienić, że od peelingów wymagam naprawdę wiele, ponieważ stan mojej skóry pozostawia wiele do życzenia. Cenię sobie bardzo silne "drapaki", które pozwalają mi pozbyć się martwego i suchego naskórka, a zarazem pozostawiają skórę nawilżoną. Czy peelingi Farmony poradziły sobie z tym zadaniem?
Farmona - Sweet Secret: Orzechowy scrub do mycia ciała: Muffinki orzechowe z karmelem
Co o produkcie pisze producent?
Wyjątkowy kosmetyk o gęstej, kremowej konsystencji i kuszącym zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które dbają o zdrowy wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazie orzechów makadamia i karmelu doskonale wygładza ciało i poprawia koloryt skóry, a peelingujące drobinki i łupinki orzechów usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i jędrność skóry. Regularne stosowanie Orzechowego scrubu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, a wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach dodaje energii i pobudza do działania, wyraźnie poprawiając nastrój.
INCI:
Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Polyurethane, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Cyclopenthasiloxane, Cyclohexasiloxane, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Macadamia Ternifolia Shell Powder, Cera Alba (Beeswax),Caramel Colour E150d, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), BHA
Co o produkcie sądzę ja?
Przede wszystkim na samym wstępie muszę nadmienić, że ten peeling nie wygląda ani trochę apetycznie, jeśli oceniać tylko jego kolor. Nie powiem z czym mi się raczej kojarzy... ;) Uznajmy, że wygląda jak masa orzechowa, o tak, tak będzie najlepiej! Za to, kiedy pierwszy raz zrywamy sreberko zabezpieczające wieczko, do naszych nozdrzy dociera ten niesamowity zapach orzechów powodujący, że moje kiszki zaczynają grać marsza, ślinianki wydzielają zwiększoną ilość śliny, a mój mózg przestawia się w tryb "chcę to zjeść!". Farmona, co Ty robisz z moim organizmem?! Peeling ten pachnie jak Góralki Nugatowe, to najbliższe mojemu sercu i nosowi skojarzenie. Jednak peeling to nie tylko sam zapach, co ze zdzieraniem? A no zdzieranie jest i to naprawdę porządne. Możemy je stopniować w zależności od ilości produktu, który nałożymy na ciało, ale zdziera tak, że aż miło. Skóra po peelingu jest zdrowo zaczerwieniona, gładka, czysta i nawilżona. Do tej pory przyzwyczajona byłam do peelingów cukrowych, ale ten robi z moją skórą cuda. Świetnym pomysłem było dodanie zmielonych łupinek orzechów do peelingu, to one odpowiadają za to mocne zdzieranie. Minusem jest jego wydajność i dosyć lejąca konsystencja, przez co produkt częściej ląduje wszędzie poza miejscem docelowym - skórą. Natomiast za tę cenę, kto by się przejmował aż tak wydajnością?! Wiem na pewno, że to nie ostatni peeling od Farmony w moich zbiorach, chcę zobaczyć, jak radzą sobie inne "smaki", ale do orzechowego wracać będę na pewno :)
Cena: ok. 12,50zł/225ml
Moja ocena: 9/10
Farmona - Sweet Secret: Szarlotkowy peeling do mycia ciała: Szarlotka z bitą śmietaną i cynamonem
Co o produkcie pisze producent?
Wyjątkowy kosmetyk o gęstej konsystencji i kuszącym zapachu słodkiej szarlotki z bitą śmietaną i zmysłowym cynamonem został stworzony do codziennej pielęgnacji i mycia ciała, dla osób, które dbają o zdrowy wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura doskonale myje i odświeża skórę, nie powodując jej wysuszenia. Drobinki peelingujące usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, a delikatna piana o zniewalająco słodkim zapachu rajskiego deseru dodaje energii, uwodzi i inspiruje, wyraźnie poprawiając nastrój.
Regularne stosowanie szarlotkowego peelingu do mycia ciała doskonale odżywia skórę i poprawia jej sprężystość oraz pozostawia długotrwały, uwodzicielsko słodki zapach i aksamitnie gładką skórę.
INCI:
Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Acrylates Copolymer, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Polyethylene, Polyurethane, Parfum (Fragrance), Polysorbate 20, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Powder, Propylene Glycol, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Lactose, Panthenol, Inulin, Cinnamomum Zeylanicum (Cinnamon) Bark Oil, Styrene/Acrylates Copolymer, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Caramel Colour E150d, Cinnamal.
Co o produkcie sądzę ja?
Peelingi myjące do tej pory kojarzyły mi się po prostu z żelami pod prysznic, które zawierając jakieś mikro drobinki szumnie nazywały się peelingami, dzięki którym nasza skóra będzie idealnie gładka i pozbędziemy się martwego naskórka. Aż natrafiłam na peeling myjący Farmony. Przywrócił mi wiarę w to, że nazwa produktu nie jest tylko jego nazwą, ale wskazuje na to, czego możemy się po produkcie spodziewać. Peeling ma postać bardzo gęstej pasty, w której zatopione są miliony "drobinek" peelingujących. Kolorem i zapachem absolutnie przypomina mi jabłecznik, czy też szarlotkę, co również powoduje w moim żołądku ścisk (absolutnie uwielbiam szarlotkę!) i mam ochotę zjeść ten peeling, choć wiem, że jadalny to on nie jest ;)
O ile orzechowy scrub do ciała używałam głównie do peelingu nóg oraz pośladków, tenże peeling używam na całe ciało, co na początku nie było dla mnie (a raczej dla mojego biustu) przyjemne.Drobiny naprawdę bardzo mocno ścierają, nawet nie wiem, czy nie mocniej od orzechowego scrubu, chociaż tutaj różnica pewnie wynika z tego, że peelinguję całe ciało. Skóra po takim rytuale jest dosyć mocno zaczerwieniona, ale jednocześnie nawilżona. Zauważyłam też, że ten peeling poprawia ukrwienie skóry, z dnia na dzień wygląda lepiej, zdrowiej. Jedynym minusem jest aplikacja, a raczej wydobycie produktu z opakowania. Przez swoją gęstość, trzeba naprawdę mocno kombinować, żeby coś ze środka wypłynęło ;) Ale za to jest ekstremalnie wydajny, bo naprawdę niewielka ilość wystarczy do pokrycia całej nogi, brzucha, etc. Przyznam, że bardzo się polubiliśmy, ale co za dużo, to niezdrowo ;)
Cena: ok. 12,50zł/225ml
Moja ocena: 9/10
PS. Nie polecam tych zdzieraków osobom z wrażliwą skórą! Zdecydowanie są zbyt silne :)
10 komentarze:
Dziękuję, że zechciałaś przeczytać powyższą notkę i wypowiedzieć się na jej temat. Mój blog to nie miejsce na reklamę, proszę pamiętaj o tym :)