Astor Quick'n Go! 45 sec 09

Wiem, że ta recenzja miała pojawić się w niedzielę, ale po sobotnim wypadzie do Czech coś mnie choróbsko zbiera i wczoraj próbowałam na wszelkie sposoby sobie z tym radzić... Niemniej, dzisiaj jest już lepiej, więc będzie znowu jesiennie, ale tym razem na paznokciach z lakierem Qick'n Go 45 sec Astor.

Co o produkcie sądzę ja?

Przede wszystkim w buteleczce wygląda nieco jaśniej niż na paznokciach. Nie wiem dlaczego początkowo wydawało mi się, że to brudny róż. Tak naprawdę to taka cegiełka, z nutką koralu. Przyjemny kolor (numer 9), który idealnie pasuje do jednej z moich sukienek. Jak większość lakierów Astor, tak i ten posiada szeroki, lekko zaokrąglony pędzelek, za którego pomocą szybko i praktycznie bez wyjeżdżania na skórki pomalujemy paznokcie. Ma za to duży plus, bo ja zawsze mam pomalowane skórki, a tutaj jest to zminimalizowane prawie do zera. Konsystencja lakieru jest bardziej płynna niż gęsta, a sam lakier kryje już po jednej warstwie. Niemniej, lepiej nałożyć dwie, ponieważ jedna lubi bardzo szybko ścierać się z końcówek. Największym nieporozumieniem jest jednak jego rzekomo 45 sekundowe schnięcie. Zdecydowanie zajmuje mu to o wiele dłużej. Bez zastosowania przyspieszacza wysuszania nawet godzinę. Niestety trwałość nie jest jakoś wybitna, końcówki ścierają się już na drugi dzień, a na nierównych paznokciach mogą pojawić się odpryski. Ogółem jest to całkiem przyzwoity lakier, ale w tej cenie można znaleźć lepsze :)

Cena: 12zł/8ml

Moja ocena: 6/10

W świetle dziennym: